Są ludzie, którzy bardzo przepadają za ekstremalnymi wyzwaniami. Podróżują oni głównie po to, by przemierzyć las Amazoński, popływać w oceanie w towarzystwie rekinów lub pójść na spacer z królem dżungli. Dla nich skoki spadochronowe czy na bungee są chlebem powszechnym, z którym już się oswoili, więc nie jest to dla nich żadne wyzwanie. Co innego podróż na ogromną pustynię Saharę i przemierzenie jej na grzbiecie dwugarbnego wielbłąda. Chcieliby być wtedy zdani wyłącznie na własne siły oraz swój instynkt przetrwania. Chętnie pojechaliby również w całkowicie odmienne strony, a mianowicie na biegun północny, by zrobić parę zdjęć pingwinom, czy zapolować na jakieś zwierzę. Może zbudowaliby igloo w środku zamieci, by przeżyć. Może wybraliby się w góry i zdobywali szczyty, na które nikt nie ma odwagi się wspiąć. Któż to wie? Na pewno takie osoby nie należą do grona tych ludzi, którzy spędzają całe dnie przed telewizorem, marnując swoje życie. Warto wyjść i podróżować, nawet nie aż ekstremalnie.